Tomasz Adamek, ur. 1 grudnia 1976 r. w Gilowicach. Jeden z najwybitniejszych polskich pięściarzy zawodowych.
Brązowy medalista Mistrzostwo Europy w Mińsku 1998
Mistrz Świata organizacji WBC w kategorii półciężkiej 2005-2007
Mistrz Świata kategorii junior ciężkiej federacji IBF 2008-2009
Pretendent do mistrzowskiego pasa wagi ciężkiej WBC.
Tomasz Adamek jest pierwszym Polakiem, który zdobył „The Ring championship Belt” pas mistrzowski magazynu „The Ring” (waga junior ciężka).
Także jako pierwszy Polak wywalczył tytuł Mistrza Świata organizacji WBC. Trzeci polski bokser, który walczył o zawodowe mistrzostwo świata w wadze ciężkiej.
Przydomek ringowy: „Góral” Bilans: 58 walk, wygranych 53(31 KO), przegranych 6(2 KO), remisów 0 Warunki fizyczne: wzrost – 187 cm, zasięg ramion – 191 cm, waga: 79 – 102 kg Trenerzy: Andrzej Gmitruk, Buddy McGirt, Ronnie Shields, Roger Bloodworth, Gus Curren
Boksem zainteresował się w wieku dwunastu lat, rozpoczął wtedy treningi w sekcji bokserskiej klubu Góral Żywiec. Pierwszymi trenerami Tomasza Adamka zostali Stefan Gawron i Stanisław Orlicki (ich wychowankowie to m.in. Wiesław Małyszko, olimpijczyk z Barcelony, i bracia Mizia). W 1993 roku Adamek przeszedł do klubu GKS Jastrzębie, gdzie jego trenerem był Kazimierz Rochalski. Później trafił do Concordii Knurów, gdzie szkolił go Zbigniew Kicka (brązowego medalistę mistrzostw świata). Po osiągnięciu pierwszych sukcesów na ringu został powołany do kadry, gdzie indywidualne treningi prowadził z nim Janusz Gortat (dwukrotny medalista olimpijski w wadze półciężkiej, ojciec Macieja Gortata). Pierwszy tytuł Mistrza Polski seniorów Adamek zdobył w 1995 roku – w wadze średniej, mając niespełna 19 lat. W 1996 wywalczył ponownie mistrzostwo Polski w wadze średniej, a w 1997 roku wicemistrzostwo w wadze półciężkiej. W 1997 roku uczestniczył w mistrzostwach świata w Budapeszcie. W 1998 roku jako jedyny z Polaków stanął na podium mistrzostw Europy w Mińsku, zdobywając brązowy medal – w wadze półciężkiej. W półfinale turnieju przegrał z Rosjaninem Aleksandrem Lebziakiem (mistrzem świata z 1997 i mistrzem olimpijskim z 2000), późniejszym szkoleniowcem „Sbornej”. W sumie w boksie amatorskim Adamek stoczył 120 walk, z tego 108 wygrał.
Przejście na zawodowstwo
W 1999 r., Tomasz Adamek podpisał kontrakt zawodowy z grupą Andrzeja Gmitruka – Boxing Europe, tym samym rezygnując z udziału w olimpiadzie w Sydney. Pierwsze swoje zawodowe walki stoczył w Anglii w 1999 roku, kolejno w Manchesterze i Londynie. W debiucie pokonał w pierwszej rundzie reprezentanta RPA – Israela Khumalo.
Pierwszym trudnym przeciwnikiem okazał się Sycylijczyk z belgijskim paszportem – Rudi Lupo, z którym Polak rozegrał zwycięski pojedynek w 2001 roku o tytuł interkontynentalny mało znanej organizacji IBC. Była to pierwsza potyczka, której nie udało się zakończyć przed czasem (wcześniejszych dziesięciu rywali zostało znokautowanych).
W 2002 roku promotorem Adamka został Norweg Steffen Tangstad (szef firmy Modern Sports And Events). 18 października 2002 roku Adamek wywalczył w Kozienicach tytuł Międzynarodowego Mistrza Polski, pokonując na punkty pięściarza z USA Clarka Laverne. 4 października 2003 roku po zwycięstwie z Amerykaninem – Edem Daltonem (nokaut w drugiej rundzie), zdobył Mistrzostwo Interkontynentalne federacji IBF, a 17 kwietnia 2004 roku, po zwycięstwie z Rosjaninem – Gabraiłem Gabraiłowem (nokaut w piątej rundzie), Mistrzostwo Interkontynentalne federacji WBO.
Przełomowym okresem kariery Adamka był rok 2004. Wtedy to Polak podpisał kontrakt ze słynnym promotoremDonem Kingiem i wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Rozpoczął treningi w chicagowskim Windy City Gym u boku Gołoty, pod okiem jego trenera Sama Colonny. W listopadzie 2004 roku – Adamek dostał propozycję walki o wakujący pas mistrzowski federacji WBC po Antonio Tarverze (Tarver został pozbawiony pasa mistrza świata, gdyż zamiast obowiązkowej obrony z pierwszym pretendentem federacji WBC – Paulem Briggsem, wybrał walkę z Glenem Johnsonem – mistrzem federacji IBF).
Walka o mistrzostwo wagi półciężkiej
21 maja 2005 roku Tomasz Adamek miał przystąpić do walki z Australijczykiem Paulem Briggsemo pas mistrza świataWBC. Główną walka wieczoru był pojedynek o pas WBO, Andrzeja Gołoty i Lamona Brewstera. Jak wiadomo Gołota przegrał szybko w pierwszej rundzie. Walczący wcześniej Tomasz Adamek, wchodząc do hali United Center w Chicago, mógł się czuć jak w domu, powitało go ponad 10 tys. osób ubranych na biało-czerwono. Pojedynek był niezwykle zacięty, twardy i krwawy. Pierwsza część pojedynku należała do Tomasza Adamka, który bił kombinacjami, świetnie pracował lewym prostym i starał się trzymać Briggsa na dystans. Jednak od 6 rundy australijski pięściarz zaczął dochodzić do głosu i wciągać Adamka w bijatykę. W 8 odsłonie Adamek, aż trzy razy zachwiał się po ciosach rywala. Zarówno jeden jak i drugi inkasowali ogromne ilości ciosów. Po 12 rundach bokserskiej wojny, stosunkiem głosów dwa do remisu, sędziowie uznali za zwycięzcę polskiego pięściarza. Tym samym Adamek jako pierwszy Polak w historii wywalczył mistrzostwo świata federacji WBC w kategorii półciężkiej. Zwycięstwo przypłacił złamaniem nosa, jak się okazało kontuzji nabył cztery tygodnie wcześniej, i do pojedynku przystąpił z niewyleczoną kontuzją. Złamanie odnowiło się już podczas drugiej rundy starcia z Paulem Briggsem, a mimo ogromnego bólu i problemów z oddychaniem, „Góral” zdołał wygrać. Polak pokazał niezwykły hard ducha i zyskał miano prawdziwego ringowego wojownika. Słynny amerykański dziennikarz i komentator boksu Larry Merchant powiedział o walce:” Oczy mnie bolały od patrzenia jak oni się biją”
Obrona pasa
Na początku lipca 2005 roku ustalono, że pierwszą walkę w obronie tytułu mistrza świata Adamek stoczy w Niemczech, a jego przeciwnikiem będzie pierwszy w rankingu pretendent do tytułu WBC Niemiec – Thomas Ulrich. Obóz Adamka choć niechętnie (obawiał się faworyzowania przez sędziów zawodnika gospodarzy), zgodził się ostatecznie na walkę w Niemczech, ale pod warunkiem, że WBC wyznaczy do punktowania sędziów z USA. Jak się później okazało nie miało to większego znaczenia, gdyż Polak wygrał tę walkę przed czasem, w 6 rundzie pojedynku.
Jednak kariera Adamka nie co zwolniła, walczył zbyt rzadko( przez półtora roku stoczył zaledwie 2 walki), i to właśnie było głównym powodem konfliktu z jego promotorem Donem Kingiem. 9 marca 2006 roku Tomasz Adamek wystąpił z pozwem w sądzie federalnym na Manhatanie przeciwko Don King Productions (domagał się 400 tys. dolarów odszkodowania), zarzucając swojemu promotorowi, że nie wywiązuje się z kontraktu. We wrześniu 2006 Polak zrezygnował z pozwu przeciwko Donowi Kingowi i przystał na ugodę. W sierpniu 2006 roku polskiego boksera zaczął trenować Buddy McGirt – opiekun takich pięściarzy jak Arturo Gatti czy Antonio Tarver (Andrzej Gmitruk, dotychczasowy trener i menedżer Adamka, musiał poddać się operacji serca).
Na początku lipca 2005 roku ustalono, że pierwszą walkę w obronie tytułu mistrza świata Adamek stoczy w Niemczech, a jego przeciwnikiem będzie pierwszy w rankingu pretendent do tytułu WBC Niemiec – Thomas Ulrich. Obóz Adamka choć niechętnie (obawiał się faworyzowania przez sędziów zawodnika gospodarzy), zgodził się ostatecznie na walkę w Niemczech, ale pod warunkiem, że WBC wyznaczy do punktowania sędziów z USA. Jak się później okazało nie miało to większego znaczenia, gdyż Polak wygrał tę walkę przed czasem, w 6 rundzie pojedynku.
Jednak kariera Adamka nie co zwolniła, walczył zbyt rzadko( przez półtora roku stoczył zaledwie 2 walki), i to właśnie było głównym powodem konfliktu z jego promotorem Donem Kingiem. 9 marca 2006 roku Tomasz Adamek wystąpił z pozwem w sądzie federalnym na Manhatanie przeciwko Don King Productions (domagał się 400 tys. dolarów odszkodowania), zarzucając swojemu promotorowi, że nie wywiązuje się z kontraktu. We wrześniu 2006 Polak zrezygnował z pozwu przeciwko Donowi Kingowi i przystał na ugodę. W sierpniu 2006 roku polskiego boksera zaczął trenować Buddy McGirt – opiekun takich pięściarzy jak Arturo Gatti czy Antonio Tarver (Andrzej Gmitruk, dotychczasowy trener i menedżer Adamka, musiał poddać się operacji serca
Rewanż z Briggsem
7 października 2006 r. Adamek i Briggs ponownie się spotkali w ringu. W hali Allstate Arena w Chicago (w obecności ok. 15 tys. widzów, w tym w połowie Polaków) widzowie po raz kolejny obejrzeli niezwykle zaciętą i emocjonująca walką z udziałem tych dwóch bokserów. Nieoczekiwanie, już w pierwszej rundzie po lewym sierpowym Briggsa, Polak zaliczył deski i był liczony, na szczęście to było wynikiem bardziej złego ustawienia nóg Górala, niż siły ciosu Briggsa. Adamek mimo liczenia, pod koniec rundy osiągnął przewagę i zadawał więcej ciosów.
Kolejne rundy należały do Polaka, w drugiej utrudnił boksowanie Australijczykowi rozcinając mu łuk brwiowy. Jednak runda piąta i szósta należała do Briggsa, który kilka razy mocno trafił Adamka. Doznał też kontuzji nosa. W ósmym starciu Polak serią mocnych ciosów na głowę oszołomił Australijczyka, jednak ten przetrwał napór. W dziewiątej rundzie Adamek dostał ostrzeżenie za drugi dyskusyjny cios poniżej pasa. Po 10 rundach starcia, pozytywny werdykt na korzyść Polaka mógł być wątpliwy. Na szczęście Tomasz Adamek się zmobilizował i wygrał dwie ostatnie rundy, które mu zapewniły niewielką przewagę u sędziów. Stosunkiem głosów dwa do remisu wygrał Polak, zachowując swój pas.
Jestem bardzo szczęśliwy. Długa, roczna przerwa w ringowych startach dała o sobie znać. To był powód, że nie boksowałem zbyt dobrze – przyznał zaraz po pojedynku Adamek. Jednak obserwatorom walka się podobała. Jose Sulaiman, szef WBC wyznał: To była moja walka życia, a Jim Lampley, wieloletni komentator boksu dla HBO stwierdził: Adamek – Briggs I i II to najlepsze 24 rundy, jakie widziałem w ostatnich dwóch latach. Za pokonanie Briggsa Adamek zarobił 300 tys. dolarów.
Adamek vs Chad Dawson
3 lutego 2007 podczas gali w Silver Spurs Arena w Kissimmee na Florydzie Tomasz Adamek staną do obrony pasa z Chadem Dawsonem. Od pierwszej rundy Polak był wolniejszy od rywala. Dawson okazał się najszybszym bokserem, z jakim kiedykolwiek rywalizowałem. Przegrałem z nim zasłużenie. Szybkość odegrała w tej walce decydującą rolę – powiedział Adamek, który poniósł pierwszą porażkę w karierze. Nadzieja pojawiła się w połowie dziesiątego starcia, kiedy to Polak prawym prostym rzucił Dawsona na deski. – Złapał mnie dobrym, błyskawicznym ciosem – przyznał później Amerykanin. Dawson jednak przetrwał trudne chwile, klinczował i nie dał sobie odebrać zwycięstwa. Jak się później okazało przyczyną złej formy Adamka były m.in problemy z rzuceniem wagi, oraz problemy żołądkowe w ostatnich dniach przed walką.
Przejście do junior ciężkiej
30 kwietnia 2007 roku szwajcarska grupa promotorska 12ROUNDS odkupiła wszystkie prawa promotorskie dotyczące Tomasza Adamka od DON KING PRODUCTIONS, INC. Współwłaścicielem 12ROUNDS jest biznesmen Bogusław Bagsik. Pierwszym trenerem Adamka ponownie został Andrzej Gmitruk – dyrektor Sportowy 12ROUNDS. Polak w końcu uwolnił się od Dona Kinga, i mógł się skupić na ponownym powrocie na szczyt. Postanowił przejść o kategorie wyżej do wagi junior ciężkiej, co wyeliminowało kłopoty z zrzucaniem wagi.
9 czerwca 2007 podczas gali w katowickim Spodku Tomasz Adamek w pierwszej walce w nowej kategorii wagowej, pokonał w siódmej rundzie przez techniczny nokaut Panamczyka Luisa Pinedę i zdobył tytuł mistrza świata federacji IBO w kategorii junior ciężkiej. Polak od początku pojedynku miał zdecydowaną przewagę, kontrolując pojedynek lewym prosty i atakując seriami ciosów.
Adamek vs Bell
Adamek postanowił postawić wszystko na jedną kartę, aby zaistnieć w nowej kategorii wagowej i dostać szansę walki o mistrzostwo musiał stoczyć walkę z ” królem nokautu” i niedawnym mistrzem świata O’Neilem Bellem. Do tego pojedynku doszło 19 kwietnia 2008 podczas gali bokserskiej w Katowicach. Już w pierwszej odsłonie Amerykanin był liczony. W kolejnych rundach Polak kontrolował przebieg walki, a tuż po zakończeniu siódmej rundy narożnik Bella ogłosił poddanie swego zawodnika. Decyzja o tym wyszła od samego pięściarza, który oznajmił swoim trenerom oznajmił, że nie ma żadnych argumentów, aby pokonać Polaka. Walka z Bellem była pojedynkiem eliminacyjnym, dającym prawo zwycięzcy przystąpienia do konfrontacji ze Stevem Cunninghamem – mistrzem świata wagi junior ciężkiej federacji IBF.
Adamek vs Cunnigham – Mistrzostwo w drugiej kategorii
11 grudnia 2008 w hali Prudential Center w Newark w stanie New Jersey Adamek zmierzył się ze Stevem Cunninghamemw walce o tytuł Mistrza Świata IBF w wadze junior ciężkiej. Polak był w opałach już w pierwszych rundach, i gdy Cunningham myślał, że już ma Polaka na widelcu, ten jednym ciosem posyłał go na deski. W sumie działo się tak trzy razy (w drugiej, czwartej i ósmej rundzie), lecz za każdym razem Amerykanin się podnosił i po wyliczeniu przez sędziego kontynuował walkę. Pojedynek trwał na pełnym dystansie 12 rund. Sędziowie punktowali: 112-114, 116-110, 115-112 na korzyść Polaka. Zdaniem obserwatorów to była jedna z najlepszych walk w roku. W ten sposób Tomasz Adamek został Mistrzem Świata wadze junior ciężkiej. Była to druga porażka w karierze Cunninghama. W 2006 roku jego pogromcą był inny Polak –Krzysztof Włodarczyk
Obrony pasa
27 lutego 2009 w hali Prudential Center w Newark, w obecności ponad 12 tys. widzów (w tym około 8 tys. Polaków), Adamek wygrał walkę w pierwszej obronie tytułu Mistrza Świata IBF w kategorii junior ciężkiej z AmerykaninemJohnathonem Banksem, nokautując go w ósmej rundzie. Zanim to się jednak stało, Adamek sam oberwał potężną bombę od Banksa, która jednak go nie przewróciła. Chwilę później, po prawym prostym Polaka w szczękę rywala Banks przewrócił się i był liczony. Natychmiast po wznowieniu walki Adamek rzucił się na wciąż oszołomionego rywala i zadał serię ciosów, po których Banks po raz drugi osunął się półprzytomny na matę ringu. Sędzia Eddie Cotton ogłosił techniczny nokaut. Banks do pojedynku z Tomaszem Adamkiem legitymował się rekordem walk 20-0 (z czego 14 przez KO). Polski pięściarz oprócz obrony pasa IBF, wywalczył pas mniej znaczącej federacji IBO.
Drugą walkę w obronie pasa Adamek stoczył 11 lipca, z mało wymagającym rywalem Bobby’m Gunnem. Od samego początku Polak przeważał i kontrolował pojedynek, pod koniec rundy 4 zaatakował bardziej zdecydowanie i tylko gong na przerwę uratował Gunna przed nokautem. Sędzia widząc bezradność Amerykanina nie pozwolił mu wyjść do 5 rundy.
Tomasz Adamek przechodzi do wagi ciężkiej
To co wcześniej wydawało się fikcją i spekulacjami stało się faktem, Tomasz Adamek miał zmierzyć się w Łodzi z z Polską legendą boksu Andrzejem Gołotą, a ich starcie nazwano Polską walką stulecia. Obaj bokserzy zgodzili się na ten ryzykowny krok aby walczyć ze sobą. Termin wyznaczono na 24 październik 2009 r. Dodatkowego napięcia starciu dodawały liczne podteksty, gdyż wiadomo było, że obaj panowie są od jakiegoś czasu skonfliktowani i nie przepadają za sobą. Polska walka stulecia(jak została nazwana) zapowiadała się niezwykle ciekawie, było tyle samo zwolenników jak i przeciwników tego pojedynku. Na ważeniu Tomasz Adamek ważył rekordowo jak na siebie nieco ponad 97 kg, a Gołota także rekordowo aż 116,3 kg, jednak w jego przypadku to nie był z byt dobry prognoz. Adamek po raz pierwszy walczył w wadze ciężkiej i to z tak dużym rywalem. Walka zaczęła się natarciem Adamka, który starał się zaskoczyć Gołotę w pierwszej rundzie jak kilku innych bokserów. Udało się! ..szybkie kombinacje ciosów i efekt tego był taki, że Gołota był po raz pierwszy liczony. Gołota bez problemu się podniósł i kontynuował pojedynek, próbował opanować walkę, opuszczał gardę dając do zrozumienia, że nie boi się ciosów Adamka. Ale Gołota był bardzo wolny i ociężały, jego ciosy były sygnalizowane, a gdy próbował przejść do półdystansu Adamek natychmiast odskakiwał. Runda 2 i 3 była spokojniejsza, lecz Gołota miał już rozcięty łuk brwiowy i było widać, że nie ma pomysłu na szybkiego Adamka. Ten nie co przeczekał dwie rundy, aby w czwartej ponownie przejść do ostrego natarcia. Tak też zrobił, szybkie serie na zmianę w tułów i w głowę przybliżały walkę do końca. Dokończeniem dzieła była runda piąta,w której Gołota inkasował kolejne ciosy, po prawym sierpowy poprawiony lewym, Gołota ponownie padł na deski. Wstał zamroczony, sędzia pozwolił kontynuować pojedynek, ale po chwili musiał go przerwać bo Gołota po kolejnych ciosach Adamka już tylko się bronił, ledwo utrzymując się na nagach. Ten wygrany pojedynek otworzył Tomaszowi Adamkowi drzwi do wagi ciężkiej, ogłosił, że jego celem jest zdobycie mistrzostwa w trzeciej kategorii wagowej.
Druga walka w kategorii ciężkiej miała być prawdziwym sprawdzianem dla Adamka, bo trudno tak było nazwać walkę z „wrakiem” dawnego Gołoty. Przeciwnikiem został dosyć mało znany ale niewygodny i posiadający duże umiejętności – Jason Estrada, który miał na koncie 19 walk z których przegrał tylko dwie. Walka odbyła się 6 lutego 2010 r. w Newark w hali Prudential Center w Newark, czyli nowym domu „Górala”. Po raz pierwszy w swojej karierze Adamek osiągną wagę 100 kg, i z taką wyszedł do ringu, Estrad był o 7 kg cięższy. To, że „Big Six” nie będzie łatwym przeciwnikiem było wiadomo choćby po jego walce z Aleksandrem Povietkinem, który męczył się z nim przez 12 rund. Obawy okazały się słuszne, bo już od pierwszych rund Estrada prezentował świetną szybkość i dynamikę. Na szczęście Tomasz Adamek mu w tym nie ustępował i po pierwszych trzech ostrożnych rundach, zaczął uzyskiwać przewagę zadając większą ilość ciosów. „Góral” wykonywał plan taktyczny starając się nie wdawać w bójkę z groźnym Amerykaninem, który polował głównie na Polaka prawmy sierpowym. Rundy 5-9 należały zadecydowanie dla Adamka, który nękał Estradę ciosami na tułów, co go nie co zwolniło i osłabiło. Adamek jak zwykle dał się parę razy trafić, ale też jak zwykle nie zrobiło to na nim wrażenia. Także Jason przyjął kilka czystych ciosów w głowę ale potwierdziło się, że również ma bardzo twardą szczękę. W końcowych rundach Adamek umiejętnie walczył z defensywy i mimo, że nacierał Estrada, to polak zadawał więcej ciosów. Po 12 rundach ciężkiego sprawdzianu, sędziowie orzekli jednogłośne zwycięstwo Tomasza Adamka na punkty.
Popis umiejętności z Arreolą
Dopiero w tej walce „żelazna szczęka” Tomka Adamka miała być przetestowana i zweryfikować na dobre. Mimo dwóch wygranych pojedynkach w kategorii ciężkiej, wielu fachowców nadal uważało, że miejsce Tomasza Adamka jest w wadze cruiser, a Cristobal Arreola to potwierdzi, i przejedzie po nim jak walec. Jednak waleczny i pewny swoich umiejętności Polak ponownie pokazał, że nie żartuje, mówiąc, że chce zostać mistrzem świata w królewskiej wadze ciężkiej. Walka odbyła się 25 kwietnia 2010 r., w Ontario w Kalifornii. Od pierwszych rund Adamek świetnie realizował swój plan taktyczny, starał się trzymać na dystans i być w ruchu, nękał przy tym swego rywala lewym prostym i seriami z doskoku. Po 4 rundach Chris w końcu musiał rzucić się do ataku, i w zasadzie robił to w każdej rundzie, ale Adamek umiejętnie unikał wymiany ciosów. Nie znaczy, że unikną wszystkich, bo kilka bomb Arreoli doszło do celu, ale „Góral”, ku zdziwieniu samego „Nocnego Koszmaru”, nie miał zamiaru lądować na deskach. Także Chris po bardzo silnych ciosach Adamka nie był ani razu zamroczony, jednak nie przyjął ich bez konsekwencji, gdyż szybko pojawiła się opuchlizna pod oczami Arreoli. Sam Arreola w trakcie walki od zadawania ciosów doznał kontuzji ręki. Rundy od 5 do 9 były dość remisowe choć można było je punktować na korzyść Meksykanina z amerykańskim paszportem, który gonił Polaka i robił więcej zamieszania. Końcowe rundy znowu należały do Adamka, który świetnie wykorzystywał lewy prosty oraz wspaniale pracował na nogach. Werdykt okazał się dość rozbieżny, bo jeden z sędziów typował remis, a dwóch pozostałych zwycięstwo Tomasza Adamka (114:114, 115 : 113, i 117: 111). Polak więcej ciosów wyprowadził i więcej trafił: 631/197, Arreola: 532/127, i nikt nie kwestionował, że Tomasz Adamek w tym pojedynku był lepszym bokserem. Okazało się, że szybkość i technika ponownie wzięły górę nad siłą, po tej walce Tomasz Adamek automatycznie awansował do ścisłej czołówki wagi ciężkiej i został brany po uwagę jako przyszły pretendent do walki o mistrzostwo.
Kolejne potyczki w wadze ciężkiej
Tomasz Adamek nie zwykł zbyt długo odpoczywać, i zaraz po wygranej z Arreolą, zaczęto szukać kolejnych przeciwników, którzy pozwolą Adamkowi zdobyć kolejne doświadczenie w wadze ciężkiej. Z racji tego, że większość pasów mistrzowskich posiadali mierzący 2 metry bracia Witalij i Władimir Kliczko, Adamkowi znaleziono rywala, który będzie przypominał warunkami fizycznymi pięściarzy z Ukrainy. Okazał się nim, były pogromca Andrzeja Gołoty – Michael Grant. Grant, co prawda najlepsze lata miał za sobą, ale mierzący 201 cm, i posiadający zasięg 218 cm rywal, był idealnym sprawdzianem przed ewentualnym starciem z którymś z Ukraińców. Przed walką Amerykanin był pewny swego, od porażki w 2003 r. z Dominickiem Guunem, nie przegrał ani jednej walki. Pojedynek odbył się w domu Adamka w New Jersey, w hali Prudential Center. W pierwszych rundach „Góral” kontrolował walkę, punktując Michaela Granta. O dziwo Grant nie atakował, a jedynie czekał na ten jedyny cios. Adamek dobrze pracował lewym prostym, a także kilka razy trafił mocnym sierpem, ale na ważącym ponad 118 kg Grancie, te ciosy nie robiły wrażenia. Dopiero pod koniec rundy trzeciej Grant zdołał trafić Polaka krótkim prawym. W kolejnych odsłonach Tomasz Adamek kontrolował walkę, łapiąc swój rytm, ale niewielkie rozluźnienie spowodowało, że runda szósta zakończyła się inicjatywą Granta, któremu w końcu udało się złapać Adamka na swój bardzo silny prawy. Polak wyraźnie odczuł ten cios, ale było to niemal równo z gongiem, zatem w trakcie przerwy mógł dojść do siebie. Po tej rundzie Adamek doznał rozcięcia nad prawym okiem, a w kolejnych również lewej powieki, co jak sam przyznał, trochę go dekoncentrowało. Ale zdołał uspokoić pojedynek i skutecznie unikał ataków Granta, które stawały się co raz śmielsze. W 9 rundzie Adamek trafił Granta pięknym prawym, ale ten mu odpłacił lewym sierpem. W kolejnych odsłonach, mimo dużego zmęczenia atakował Adamek, trafił parę razy lewym sierpem, Grant jednak starał się za wszelką cenę uderzyć jeszcze raz którymś ze swoich potężnych ciosów. W ostatniej rundzie Amerykanin ruszył do ataku, w pewnym momencie wręcz gonił po ringu naszego rodaka, ale Adamek wybronił się z tego huraganowego ataku i dotrwał do końca rundy. Sędziowie orzekli jednogłośne i zdecydowane zwycięstwo na punkty Adamka: 111:117, 110:118, 111:118. Tomasz Adamek obronił także po raz trzeci pas International IBF. Mimo wygranej, wielu komentatorów i znawców boksu negatywnie oceniło występ pięściarza z Gilowic, twierdząc, że w takiej dyspozycji jak w walce z Grantem, nie ma szans na zdobyć mistrzostwa świata.
Kolejna walka Adamka miała być w końcu lżejsza od trzech ostatnich starć. Za przeciwnika obrano niewymagającego, ale silnego i mającego serce do walki – Vinny’ego Maddalone’a, który walczył choćby z Evanderem Holyfieldem. Tomasz Adamek od pierwszych minut walki wyraźnie dominował, szybkość Polaka sprawiała, że Amerykanin włoskiego pochodzenia był bezradny. Próbował trafić silnym sierpem, ale były zbyt wolne i widocznie, na znakomicie poruszającego się na nogach Adamka. Pojedynek wyglądał podobnie do tego z Gołotą, Adamek obijał szybkimi seriami tułów i głowę Maddalne’a. Już w czwartej rundzie Amerykanin był zamroczony po ciosach Polaka, ale to w piątej dał się czysto trafić serią trzech ciosów i padł na deski. Po liczeniu kontynuował walkę, ale po huraganowym ataku Adamka, narożnik Maddalone’a poddał swego pięściarza, który z trudem utrzymywał się na nogach.
W styczniu 2011 roku w świat poszła wiadomość, że Tomasz Adamek wynegocjował walkę z mistrzem świata wagi ciężkiej – Władimirem Kliczko. Pojedynek miał się odbyć we wrześniu w Polsce, na stadionie w Wrocławiu, co znaczyło, że będzie to jedne z największych sportowych wydarzeń w dziejach Polski. Specjalnie skonstruowana umowa mówiła o tym, że w przypadku gdy Władimir Kliczko nie będzie mógł walczyć, Polak zmierzy się z jego bratem Witalijem. I taka zamiana nastąpiła, gdyż Władimir zmienił plany i zmierzył na początku lipca z mistrzem WBA – Davidem Haye’m.
Obóz Tomasza Adamka w ramach przygotowania do walki z Kiczką, ponownie zaczął szukać swojemu podopiecznemu przeciwnika odpowiadającego warunkom fizycznym braciom Kliczko. Wybór padł na Kevina McBride, boksera który zasłyną znokautowaniem Mika Tysona, jak również dal się znokautować Andrzejowi Gołocie. Nikt nie miał wątpliwości, że Irlandczyk tylko warunkami fizycznymi będzie przypominać Witalija, bo szczyt formy miał już dawno za sobą. Różnica wagowa była ogromna; przy 97, 5 kg Polaka, McBride ważył blisko 130 kg. Ta różnica była bardzo widoczna na ringu. W walce odbytej 9 kwietnia 2011 r. w Prudencial Center, Adamek przez 12 rund obijał rywala niemal bez przerwy. McBride był zbyt wolny, żeby choć raz poważnie zagrozić Adamkowi, który zaprezentował znakomitą szybkość i kondycję do ostatniej minuty. Mimo zwycięstwa na punkty wielu było rozczarowanych tym, że Polakowi nie udało się znokautować statycznego przeciwnika, ale „Góral” zaprezentował bardzo dobry boks.
Tomasz Adamek vs Witalij Kliczko
Stało się! 10 września 2011 r., na inauguracji stadionu we Wrocławiu, przy ponad 40 tys. widzów Tomasz Adamek staną na przeciwko potężnego i niezwykle silnego Witalija Kliczko. Jednak walka od pierwszych rund nie przebiegała po myśli Adamka. Świetnie przygotowany ukraiński mistrz już w pierwszej rundzie trafił Polaka prawym, po którym ten się zachwiał, mimo, że cios nie był czysty. Było jasne, że ta walka będzie trudniejsza niż się wszyscy spodziewali. Potwierdziła to druga runda, w której „Góral” radził sobie całkiem dobrze, aż do momentu otrzymania potężnego prawego, który gdyby nie liny, powaliłby go na deski. Na szczęście zdarzyło się tuż przed przerwą i Polak miał czas na dojście do siebie. Adamek próbował atakować tułów Kliczki, jednak ciosy te nie przynosiły żadnych rezultatów. Próby wejścia Adamka w półdystans i zadanie ciosu na głowę, Witalij powstrzymywał lewym prostym, rozbijając stopniowa twarz „Górala”. Mimo 40 lat, Kliczko prezentował znakomitą szybkość i precyzję ciosów, na którą Adamek był bezradny. W 6 odsłonie Adamek ponownie dał się trafić potężnym prawym, i tym razem został już wyliczony. Mimo naporu Kliczko, Adamkowi udało się dotrwać do końca rundy. Było już jasne, że pojedynek nie zakończy się po myśli „Górala”. Runda 7 i 8 była nie co spokojniejsza, i choć pod koniec tej drugie w wymianie ciosów przy linach Witalij Kliczko się przewrócił, to jednak nie było to po ciosie. W 9 rundzie Kliczko wielokrotnie trafiał Tomasza mocnym lewym prosty, dokładając też do tego prawy. 10 runda to miażdżąca przewaga Kliczki i kolejne mocne ciosy przyjmowane przez Adamka na głowę. Sędzia widząc, że Polak jest na skraju wytrzymałości, wkroczył i przerwał ten nierówny bój. Nie ulegało wątpliwości, że w tej walce „Góral” był bezsilny, a to że dotrwał tak długo i próbował walczyć świadczy o jego wielkim sercu i odporności na ciosy, co zrobiło nawet wrażenie na samym Kliczce.
Adamek nie poddaje się
Mimo nie spełnienia swego marzenia o zdobyciu pasa w trzeciej kategorii wagowej, Tomasz Adamek zapewnia, że jeszcze nie powiedział ostatniego słowa. Nie zamierza też wracać do kategorii junior ciężkiej, jak doradzają mu niektórzy.
Adamek, po dotkliwej porażce na ring powrócił 24 marca 2012 roku. Rywalem na przetarcie został bokser z Dominikany – Nagy Aguilera, legitymujący się rekordem z przed walki (17-6-0), i walczący wcześniej z takimi pięściarzami jak Samuel Peter, Antonio Tarver czy Chris Arreola. Polak do pojedynku podszedł z najwyższą jak do tej pory wagą wynoszącą 100,9 kg. Nie wpłynęło to jednak na szybkość, gdyż od pierwszej do ostatniej rundy Aguilera nie mógł nadążyć za Adamkiem. Góral świetnie pracował lewym prostym, kłując nim rywala w każdej rundzie. Bił szybkie kombinacje, których rywal nie był wstanie wyłapać. W trzeciej odsłonie po krótkim lewy sierpowym Adamka, Aguilera zatańczył na nogach i tylko gong uratował go przed nokautem. Kolejne rundy to zdecydowana przewaga Polaka, poza kilkoma momentami w których dał się trafić prawym Aguilery. Rywal nie zamierzał się poddawać, i szedł cały czas do przodu i inkasując kolejne ciosy. Po 10 rundach walki w bardzo szybkim tempie sędziowie przyznali zdecydowane zwycięstwa Tomasza Adamka: 91:99, 90:100, 90:100.
Kolejny bój w wadze ciężkiej „Góral” odbył 16 czerwca, a rywalem był Eddie Chambers. Amerykanin, tak samo jak Adamek jest małym ciężkim, ale imponuje szybkością i umiejętnościami obronnymi, co pozwoliło mu na zwycięstwa z takimi boksera jak; Aleksander Dimitrenko, Samuel Peter, czy Dominick Guinn. Chambers w 2010 roku walczył również o mistrzostwo z młodszym z braci Kliczków, ale dał się znokautować na kilka sekund przed końcem walki. Obaj bokserzy byli po nieudanych walkach o pas, i obaj w tej walce mieli szansę na zwycięstwo. Polak do walko podszedł z rekordową dla siebie wagą 102 kg, Chambers natomiast odnotował zaledwie nieco ponad 91 kg. Było jasne że „Szybki Eddie” postawił na szybkość i przygotowanie kondycyjne. Walka, jak się wielu spodziewała nie była łatwa dla Adamka. Polak miał problem z trafieniem rywala, który co jakiś czas strzelał bardzo szybkim prawym sierpem na głowę Adamka. Na szczęście ciosy te nie robiły wrażenia na Polaku, który konsekwentnie obijał tułów Amerykanina i bił ciosy kombinacyjne. Pojedynek nie imponował dużą ilością czystych ciosów, a wiele rund było remisowych. Obaj pięściarze nie zrobili sobie dużej krzywdy. Nie ulega jednak wątpliwości, że w tej walce Tomasz Adamek był aktywniejszym pięściarzem, co zapewne zadecydowało o końcowym sukcesie. Według dwóch sędziów punktowych, Polak wygrał 112:116, trzeci natomiast widział zdecydowane zwycięstwo „Górala” – 109:119. Należy też dodać, że Chambers na początku walki doznał kontuzji lewego bicepsa, co praktycznie wyłączyło jego lewą rękę i ułatwiło zwycięstwo Adamkowi. Polak przy okazji zdobył też pas mistrzowski IBF Północnej Ameryki.
Trudne chwile z walce z Walkerem
Tomasz Adamek, jest najbardziej aktywnym bokserem z czołówki wagi ciężkiej, do następnej walki podszedł niecałe trzy miesiące później – 8 września. Rywalem został bardzo silny fizycznie i posiadające znakomite warunki fizyczne – Travis Walker. Co prawda pięściarz solidny jednak, ustępujący umiejętnościom Adamkowi. Jednak o łatwej wygranej pięściarz z Gilowic musiał zapomnieć już na początku drugiej rundy. Polak dał się trafić potężnym prawym krzyżowym i wylądował na deskach. Szybko się podniósł, ale przez następne kilkadziesiąt sekund walczył o przetrwanie. Gdy już doszedł do siebie w końcówce rundy odegrał się Walkerowi również potężnym prawym, który sprawił, że Amerykanin przywitał się z matą. Końcowe sekundy drugiej odsłony to tym razem walka Walkera o przetrwanie. Widownia szalała, przez co sędzia nie usłyszał gongu, a Adamek w ferworze walki okładał rywala o kilka sekund za długo. Nie było wątpliwości, że to najlepsza runda roku w wadze ciężkiej! Na szczęście w kolejnych dwóch odsłonach Polak, opanował sytuację, w czwartej rundzie zachwiał przeciwnikiem kolejnym silnym prawym, który jednak ciągle był niebezpieczny. Finał walki nastąpił w rundzie piątej. Adamek naruszył Travisa Walkera paroma silnymi ciosami, a gdy ten się zachwiał, ruszył na rywala zadając grad silnych ciosów. Zamroczony Walker nie odpowiadał i sędzia przerwał pojedynek. Mało kto się spodziewał, że walka będzie tak otwarta, a Adamek zdoła posłać jednym ciosem rywala na deski i zakończyć walkę przed czasem. Adamek walką tą przypomniał kibicom, że jest prawdziwym wojownikiem i potrafi się podnieść nawet z trudnej sytuacji.
Rewanż z Cunninghamem
Z faktu, że jeden z byłych rywali Adamka przeszedł do wagi ciężkiej, a ich pierwszy pojedynek był jednym z najciekawszych walk roku 2008, team Polaka postanowił dać rewanż. 22 grudnia 2012 roku w ringu na przeciw Adamka znowu staną Steve Cunningham. Tym razem to Tomasz Adamek był zdecydowanym faworytem, na jego korzyść przemawiała większa siła i większe doświadczenie w wadze ciężkiej. Jednak ku zdziwieniu kibiców i większości fachowców, Polak nie mógł znaleźć pomysłu na szybszego i ruchliwego rywala, który to tańczył i punktował Adamka na dystans. Z kolei „Góral” za bardzo nastawił się na ciosy pojedyncze, które dochodziły zbyt rzadko do głowy Amerykanina. Wiele rund było na granicy remisu i mimo niezłego finiszu Polaka wynik mógł być nie na jego korzyść. Jednak sędziowie niejednogłośną decyzją orzekli zwycięstwo Adamka, który mimo słabszej walki mógł cieszyć zwycięstwem i kolejnym krokiem ku ponownej walce o pas mistrzowski.
Porażki i rozbrat z boksem
Tomasz Adamek lepiej się prezentował w następnym pojedynku, w którym to spotkał się z Dominickiem Guinnem. Walka była jednostronna, a dominował oczywiście Polak. To jednak była tylko rozgrzewka do dużo ważniejszej potyczki z Wiaczesławem Głazkowem, gdzie stawką była pozycja nr. 2 w rankingu IBF, co przybliżyło by Adamka do kolejnej walki o pas.
Walka z kolegą ze stajni Main Events, z którym Adamek nie raz sparował, była twarda i dość wyrównana. Jednak ciosy młodszego rywala były celniejsze i mocniejsze, Góral przegrywał walkę na lewe proste, gdzie brakował mu szybkości i warunków fizycznych. Na twarzach obu pięściarzy były widać trudy pojedynku, gdyż obaj mieli dość mocno podbite oko. Pod koniec zaciętego starcia Adamek przyśpieszył i wygrał dwie ostatnie rundy, ale to nie wystarczyło i zdaniem sędziów walkę wygrał Ukrainiec jednogłośną decyzją, co nie spodobało się dla Polskich kibiców.
Nieudana próba powrotu
Tomasz Adamek po tej porażce mówił, że nie ma sensu walczyć o pietruszkę i skoro przegrał to myśli o końcu kariery. W międzyczasie postanowił spróbować swoich sił w polityce, kandydując do Parlamentu Europejskiego z ramienia Solidarnej Polski. Wybory nie poszły po myśli Adamka, nie uzyskał on mandatu a raczej sporo negatywnej krytyki za branie się do czegoś czego na czym się nie zna. Tak czy inaczej po 8 miesiącach postanowił jeszcze raz spróbować swoich sił.
Walka, która miała mu dać powrót do czołówki wagi ciężkiej odbyła się 8 listopada 2014 r. i była wielkim wydarzeniem w polskim boksie zawodowym, gdyż jego rywalem był popularny i kontrowersyjny Artur Szpilka, który od jakiegoś czasu prowokował do walki Górala. Pojedynek miał pokazać kto jest nr 1. w wadze ciężkiej w Polsce. Dla wielu jednak było to swoiste przekazanie pałeczki przez Adamka dla młodszego kolegi po fachu. Były mistrz w dwóch kategoriach wagowych nie przyłożył się do treningów, co było widać podczas samej walki. Tomasz Adamek ustępował szybkościowo, kondycyjnie i brakowało mu pazura. Szpilka walcząc mądrze wypunktował Adamka i mimo zgrzytów przed walką wypowiedział się z dużym szacunkiem i uznaniem dla pokonanego.
Wydawało się, że to definitywny koniec kariery Tomasza Adamka, jednak ten postanowił zawalczyć w walce pożegnalnej z Przemysławem Saletą. Obóz przygotowawczy Adamkowi zorganizował znany redaktor i dziennikarz Mateusz Borek, w zamian za lata emocji, które Adamek dawał mu i polskim kibicom. Początkowo w narożniku Adamka w ostatniej walce miał stanąć były trener, Andrzej Gmitruk, za którego zdaniem większości Tomasz Adamek walczył najlepiej. Jednak „Góral” pozostał wierny krytykowanemu Bloodworthowi. Trudno oceniać postawę Tomasza Adamka na tle 46-letniego Przemysława Salety, który boks traktował już jako zabawę. Walka była jednostronna, Saleta z powodu kontuzji nie wyszedł do rundy szóstej.
Tomasz Adamek i jego sztab był zachwycony swoją formą i przygotowaniami, postanowił nie kończyć kariery i jeszcze raz zweryfikować się w poważnej walce. Na rywala Górala wybrano byłego pretendenta Erica Molinę, pięściarza z mocnym uderzeniem i dobrymi warunkami fizycznymi. Walka odbyła się w Krakowie 2 kwietnia 2016 r. Adamek był dobrze przygotowany, ale jego rywal również i ciężko było określić kto jest faworytem tego starcia. Sama walka była ciekawa, w starym stylu Adamka, który dużo zadawał ciosów ale i też przyjmował. Molina polował głownie na mocne ciosy i za każdym razem gdy trafiał Polaka ten je odczuwał. Jednak większa aktywność i ilość zadawanych ciosów powodowało, że to Adamek prowadził na kartach punktował i wydawało się, że doprowadzi tą przewagę do ostatniego gongu. Ale Molina niemal równo z gongiem kończącym rundę 10, użył swojego największego atutu i wstrząsną Adamkiem potężnym prawym, po którym Polak padł na deski lodując głową za linami. Z trudem powstał na 10, ale sędzia Leszek Jankowiak nie dopuścił Górala do dalszej walki, mimo iż Adamek miałby cała minutę do dojścia do siebie. Również samo liczenie Polaka była nad wyraz szybkie, co wywołało falę krytyki. Grupa Main Events złożyła nawet protest co do zmiany werdyktu z KO na TKO. Sam zainteresowany przyjął porażkę do siebie i na gorąco oznajmił kibicom, że to była ostatnia walka w karierze.