Za nami trzecia gala Polsat Boxing Night, emocje już opadły i można trzeźwiej spojrzeć na wynik walk. To nie zwycięstwo Artura Szpilki nad Tomaszem było największą niespodzianką, ale porażki Grzegorza Proksy i Davida Kosteckiego. Ogólnie gala była niezwykła, bo rzadko kiedy wszyscy faworyci przegrywają, a tu tak się stało.
Zaczynając to głównej walki wieczoru, to jasno trzeba powiedzieć, że Adamek był cieniem dawnego siebie, niezależnie od wątpliwej jakości przygotowań do tego pojedynku, był bokserem gorszym. Nie ma co się pastwić nad nim i jego trenerem, Adamek zapłacił cenę i czas odejść na emeryturę, bo ewentualna kolejna walka to jeszcze boleśniejsza porażka. Adamek zrobił dla polskiego boksu zawodowego bardzo dużo, może migracja do wagi ciężkiej była błędem i mógł być wybitnym mistrzem kategorii cruiser, ale wybrał drogę bardziej opłacalną choć z większą utratą zdrowia. Był mistrzem w wadze półciężkiej, junior ciężkiej i walczył o mistrzostwo w wadze ciężkiej, to nie lada wyczyn i trzeba o tym pamiętać krytykują go za różne decyzje i posunięcia.
Druga niespodzianka, a raczej sensacja to zwycięstwo Andrzeja Sołdry po wojnie z Davidem Kosteckim. Ludzie przecierali oczy ze zdumienia, że Sołdra tak dobrze boksuje i że wdał się wojnę z mocno bijącym Kosteckim. Walka remisowa, ale zwycięstwo Sołdry zasłużone tak jak zasłużył sobie na pstryczek pewny swego Kostecki. Jednak dwa lata rozłąki z boksem i pozbawienie pięściarza możliwości normalnego treningu zrobiło swoje.
Kolejna sensacja to porażka przed czasem Grzegorza Proksy z Maciejem Sulęckim. To chyba już koniec Proksy. Stał się on zakładnikiem jednej walki z Sylvestrem i na niej zbudował swój prestiż. Jednak kolejne pojedynki pokazały ułomności Proksy. Teraz można spojrzeć szerzej i zauważyć, że swój rewelacyjny występ miał na tle przeciętnego rywala, który pasował Proksie stylem, był statyczny zadawał mało ciosów. Zresztą Sebastian Sylwester to tylko dobry rzemieślnik, który dzięki promotorom był przez jakiś czas mistrzem, jednak był to bardzo słaby mistrz. Każdy kolejny pojedynek Proksy nie był już tak rewelacyjny a jego styl boksowania został szybko rozszyfrowany. Efekt tego widzieliśmy, Sulęcki pokazał jak trzeba boksować z kimś takim, i odesłał pewnego siebie Proksę do trzeciej ligi bokserskiej a być może na emeryturę.
Także w walce Michała Syrowatki z Michałem Chudeckim faworyt przegrał, i to w jakim stylu! Ciężki nokaut w pierwszej rundzie, trochę szkoda bo Chudecki to też niezły bokser, a teraz będzie musiał się odbudowywać, a po takiej porażce jest to ciężkie.
Z całą pewnością to była najlepsza gala w Polsce, wspaniałe walki, niespodzianki, krew i łzy. Gala która pożegnała Tomasza Adamka i dała nadzieję Szpilce na wielkie tytuły, gala w której narodzili się nowi bohaterowi i zweryfikowała umiejętności co niektórych pięściarzy.