15 marca w walce z Wiaczesławem Głazkowem (16-0-1, 11 KO) na ring powróci Tomasz Adamek. Przypominam, że do pojedynku miało dojść w listopadzie ubiegłego roku, jednak Polak rozchorował się na kilka dni przed pojedynkiem. To będzie bardzo ważna walka dla Adamka bo przekonamy się na co „Górala” jeszcze stać i czy jego pragnienie o drugiej walce o tytuł mistrzowski jest realne.
Właściwie od walki z Witalijem Kliczką ciężko coś powiedzieć o faktycznej dyspozycji Adamka, ale nie można ukrywać, że w paru walkach nie popisał się. Po porażce z Kiczką zmierzył się z przeciętnym Nagy’m Aguilerą, którego łatwo wypunktował, potem była słaba walka z Chambersem, który na dodatek z powodu kontuzji walczył praktycznie tylko jedną ręką. Następnie był dziwny pojedynek z Travisem Walkerem gdzie Adamek wygrał przed czasem, ale wcześniej leżał na deskach. No i w końcu oczekiwany rewanż z Cunninghamem, w którym „Góral” walczył jak w zwolnionym tempie wyraźnie bez pazura – dla wielu walkę wygrał Steve Cunningham. Po 8 miesiącach przerwy wyraźnie świeższy Adamek bez większych problemów obił Dominicka Guinn’a, jednak ciężko coś wnioskować z tej wygranej bo rywal taki sobie. Tomasz Adamek swoją słabszą formę tłumaczył przemęczeniem co jest dość uzasadnione gdyż był jedynym bokserem z czołówki wagi ciężkiej tak często walczącym.
Ale teraz nie będzie usprawiedliwienia, Adamek jest po dłuższej przerwie, po pełnym cyklu treningowym, a rywal to dobry pięściarz lubiący walczyć. Głazkow jest młody, niepokonany i będzie chciał na prawdę wygrać bo to dla niego wielka szansa wskoczenia do czołówki wagi ciężkiej. Ukraiński boksere nie jest jakimś puncherem czy wirtuozem boksu, ale zdobył srebro MŚ i brąz na olimpiadzie zatem potrafi boksować. To chyba będzie najciekawsza walka Adamka pod aspektem sportowym (pomijając walkę o tytuł) od czasów pamiętnego starcia z Chrisem Arreolą. To czy ją wygra i w jakim stylu da nam odpowiedź czy marzenia o kolejnej walce o mistrzostwo są realne. Szkoda tylko, że Adamek i jego promotorzy są uparci na pas IBF i kolejną dużą wypłatę od obozu Kliczki, bo przecież jest już wolny pas WBC, a pięściarze którzy o niego zawalczą; Bermane Stiverne i Chris Arreola, są jak najbardziej z zasięgu Polaka.