Jak wiadomo każdy jest inny, ale trzeba zdać sobie sprawę, że geniusz Roya Jonesa Jr. brał się z niesamowitej szybkości, refleksu zarówno w ataku jak i obronie, dynamiki, i niewiarygodnego wyczucia dystansu, który pozwał mu na balansowanie na cienkiej linie… kontrolowane balansowanie. Dopiero gdzieś dalej był talent i czyste umiejętności bokserskie. Jak to powiedział jeden z amerykańskich znawców: „Roy Jones jr. był atletą” i tak samo jak atleci swoje sukcesy w większej mierze opierają o fizyczność niż technikę, tak i największą bronią Jonesa były aspekty fizyczne. Do powodów szybkiego spadku formy Roya Jonesa Jr. w przeciwieństwie do innych na pewno ma też to, że często zmieniał kategorie wagowe, nabierał masy, potem chudł i znowu nabierał masy. Szybki przyrost masy mięśniowej jaki siły Roya Jonesa jr, który dość szybko przeskoczył z kategorii średniej do półciężkiej, też zapewne nie wziął się tylko i wyłącznie z ciężkiej pracy i prawidłowego odżywiania się. To wszystko musiało zostawić piętno na jego ciele. Eksploatacja jego ciała była bardzo duża, nie tylko w dziedzinie boksu, Roy był miłośnikiem koszykówki i był na tyle pewny swoich umiejętności, że zdarzało mu się grać w dzień walki!
Dalej było już równia pochyła, problemy z pieniędzmi Jonesa, chęć ponownego bycia na szczycie sprawiło, że jeden z największych pięściarzy w historii rozmienił się na drobne. Przykre jest jedynie to, że nawet dwa nokauty(w tym jedne ciężki) jakiego mu zafundował Lebiediew i Danny Green, mierna walka z przeciętnym Głażewskim(z całym szacunkiem dla Polaka) , nie sprawiło, że Jones zakończy karierę. Zatrważające jest to, że Amerykanin z walki na walkę jest o poziom gorszy, i to, że promotorzy dają mu walczyć z niebezpiecznymi rywalami. Ale to jest w wielkimi nazwiskami, gdyby Tyson wrócił ustawiła by się kolejka promotorów i bokserów do starci z nim, nie bacząc na to, że to już tylko nazwisko.