Niestety Artur Szpilka (16-1, 12 KO) nie sprostał wyzwaniu i przegrał przed czasem w ostatniej 10 rundzie. Bryant Jennings(18-0,10 KO) okazał się lepszym pięściarzem, bardziej ułożony, lepszym technicznie, z lepszą obroną oraz większą siłą fizyczną i kondycją.
Trochę boli porażka przed czasem naszego pięściarza, zwłaszcza że do ostatniego gongu pozostało naprawdę nie wiele. Ale Szpilka zaryzykował w ostatniej rundzie odsłonił się na zmęczeniu i dostał lewy kontrujący prosta na szczękę. Zapewne walcząc bezpiecznej w ostatniej rundzie przetrwał by do ostatniego gongu, ale wówczas wypominano by mu, że nie zaryzykował. Artur do półmetku pojedynku walczył całkiem dobrze, ale zaczął łapać zadyszkę od rundy szóstej, dał się co raz częściej trafiać i nie potrzebnie schodził do lin starając się unikać ciosów unikami bez gardy.
To co mi rzuciło się w oczy u Artura na tle Jenningsa, to brak siły fizycznej. Niestety Szpilka nie wygląda jak prawdziwy ciężki a jego siła ciosu na pięściarzach z mocniejszą szczęką nie robi wrażenia. Również styl boksowania jest bardzo prosty i przewidywalny, paleta ciosów u Polaka jest bardzo skąpa, poluje ciągle na lewy prosty lub sierpowy od czasu do czasu próbuje lewy podbródkowy, a prawy prosty zadaje tak jakby miał problemy z wyprostowaniem ręki w łokciu. Osobiście uważam, że mimo młodego wieku Szpilki, nie przeskoczy on pewnych rzeczy ani pewnego poziomu. Na dodatek często ląduje na deskach a to osłabia odporność na ciosy co i tak u Szpilki nie jest najlepsze.
Co teraz ze Szpilką? Nadal jest jednym z najbardziej medialnych sportowców w kraju czeka na nie go parę dochodowych walk, oczekiwana z Zimnochem, ale również z Wachem czy w końcu z Adamkiem gdy ten będzie kończył karierę. Myślę, że Artur Szpilka może celować w pas Mistrza Europy, bo to jest właśnie jego poziom. Teraz zapewne dłuższa przerwa i z dwie walki ze słabszymi rywalami a następnie być może Zimnoch, jeżeli promotorzy się dogadają.