Floyd Mayweather Jr., pokonał Marcosa Maidanę i nadal jest niepokonanym czempionem. Jeżeli już nawet zaczyna się wydawać, że ten dzień nadchodzi – dzień porażki, to Mayweather i tak wyjdzie zwycięsko, bo umiejętnościami żaden pięściarz nie może mu dorównać.
Tak było z pojedynku z Marcosem Rene Maidaną, bądź co bądź nieoczekiwanym pogromcą Adriena Bronera, który był nazywany następcą Floyda. Argentyńczyk odważnie zaatakował od pierwszych rund i zepchną Mayweathera do obrony, szedł do przodu ciągle wymachując swoimi bardzo silnymi sierpami bijąc na tułów i na głowę. Szczególnie sierpy bite z góry na pograniczu nieprzepisowych uderzeń były problemem dla Amerykanina. I jeżeli nawet większość ciosów nie doszła czysto, to bez wątpienia Maidana miał przewagę wizualną. Floydowi zajęło trochę czasu na rozgryzienie rywala i druga część walki była już pod dyktando Mayweathera. Mimo konsekwencji i większej siły fizyczne, Maidana zaczął oddawać pola rywalowi, który w swoim stylu kontrował rywala soczystymi i czystymi ciosami. Ostatecznie to Floyd wygrał na punkty z czego jeden z sędziów dał remis 112:116, 111:117 i 114:14.
Nie jestem wielkim fanem osobowości Mayweathera, ale wbrew niektórym opiniom uważam, że wygrał pojedynek zasłużenie. Znowu wyszedł geniusz Floyda, nie radził sobie, być może niezbyt dobrze się przygotował, walka mu nie szła, a jednak zdołał odwrócić przebieg pojedynku na swoją korzyść. Właśnie w takich walkach poznaje się prawdziwych mistrzów. Floyd Mayweather jr. obronił pasy WBC i WBA w kategorii półśredniej.