Nie udał się polskim pięściarzom występ na Rosyjskiej ziemi, i otyle porażka Pawła Kołodzieja z Denisem Lebiediewem(26-2, 20 KO) aż tak bardzo nie zdziwiła, to już Krzysztofa Włodarczyka (49-3-1, 35 KO) tak. „Diablo” dał słabą walkę i przegrał zdecydowanie na punkty z Grigorim Drozdem (39-1, 27 KO) będąc także raz liczonym. Po raz kolejny wyszło to, że Włodarczyk nie potrafi wyboksować rywala i nie może liczyć wyłącznie na mocny cios. Drozd zadał więcej ciosów z czego większość dochodziła do celu, natomiast Włodarczyk szukał szansy na zadanie silnych ciosów, co niezbyt mu się udawało, a nawet jak już trafiał to nie robiło to wrażenia na rywalu. Drozd poruszał się na ringu a Włodarczyk nie mógł w żaden sposób go ustawić. Ostateczna punktacja to 18:109 i dwukrotnie 119:108 dla Rosjanina.
Jednak zdecydowanie gorzej wypadł Paweł Kołodziej (33-1, 18 KO), który dotrwał tylko do drugiej rundy. Wszystko wyglądało całkiem dobrze, Kołodziej trzymał rywala na dystans, ale wystarczyła chwila nieuwagi i mocny lewy sierpowy posłał „Harnasia” na deski. Polak powstał jednak sędzia widząć jego mętne oczy nie dopuścił do dalszej walki. Lebiediew zachował pas WBA.
Co dalej z Włodarczykiem i Kołodziejem? Ten drugi chyba musi się pogodzić i zrezygnować z aspiracji mistrzowskich, natomiast Włodarczyk na pewno będzie chciał odzyskać pas co nie będzie proste. Mimo słabszej postawy i porażki nadal jest bardzo niebezpiecznym pięściarzem i puszczenie go na Yoana Pablo Hernandeza czy Marco Hucka będzie ryzykownym posunięciem niemieckich promotorów, a ci tego jak wiadomo nie lubią. W kontrakcie jest zapewniony rewanż z Drozdem, ale w takiej dyspozycji Włodarczyk znowu przegra. A może Lebiediew? Bylo by ciekawie, obaj mają petardę w łapie ale Rosjanin chyba większą i dla Polaka mogłoby się to skończyć źle. Zatem co będzie dalej czas pokaże.